Discussion:
[rel][long] Dlugi Dolnoslaski Weekend
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
Marcin Kulinicz
2006-05-05 15:22:26 UTC
Permalink
Witam,

Dlugi weekend tym razem to nie bylo dla mnie maksymalne zaliczanie - ale
wrazen i tak bylo co niemiara ;-) W miedzyczasie bawilem sie na weselu
przyjaciol ;-) w miescie Poznan. Czesc kolejowa weekendu tez w milym
towarzystwie Michala, Pawla i przejsciowo Wojtka (pozdrawiam!).

A wiec zaczelo sie w pociagu Bydgoszczanin w piatek wieczorem. Droga do Kutna
ciekawa jest wprost przyslowiowo, za to w wagonie wisial ciekawy przyczynek
do globalizacji PKP - PR: naklejka "Nie wychylac sie przez okno" w 46
jezykach!!! Globalny wymiar nie-wychylania-sie nie zdolal powstrzymac naszego
bolida przed zlapaniem na trasie Warszawa - Kuto 10 minutowego opoznienia z
przyczyn powtarzajacych sie zwolnien. Pospieszny relacji Plock-Zbaszynek
czekal jednak na kilkadziesiat osob, ktore jakos nie chcialy korzystac z
roznej masci pociagow spoleczki IC.

Pospieszny w wersji EZT. Na szczescie z miekkimi siedzeniami. Ale juz
przejscie miedzywagonowe - z napisem "Drzwi automatyczne" mozna bylo otworzyc
tylko recznie, za to ze sporym trudem. ED72 dlawil sie i prychal, przed
Klodawa nawet zupelnie stanal w polu, ale potem jakos pojechal i z tylko
nieznacznie zwiekszonym opoznieniem zameldowal sie w Poznaniu.

Tu przerywam, bo slub przyjaciol i towarzyszace mu imprezy przewazyly u mnie
nad ochota ogladania parowozow w tlumie i deszczu.

Dalsza czesc kolejowych wrazen to jazda - zupelnie bez godnych odnotowania
wydarzen - do Legnicy, gdzie w deszczowy, poniedzialkowy poranek spotkalem
sie z Michalem i Pawlem. W ciagu 30 sekund zmienilismy pierwotny plan wyprawy
i wyszlo na dobrze. Najpierw, wciaz w siapiacym deszczu, poszlismy torem
linii na Rawicz (jezdzony) do obwodnicy, na ktorej przypozowal towar z ET22.
Pogadalismy ze spotkanym tam maszynista - emerytem, ktory prowadzil na tej
linii pociagi - Tr5, Ok1, SP42 i SP45... Wrocilismy na dworzec i o 10 z
minutami pojechalismy do Zgorzelca. Zolto-pomaranczowa bipa w delegacji z
Bydgoszczy, do tego EU07. Po drodze widoczki na modernizacje linii, ale w
sumie uneventful, moze oprocz Tomaszowa Bolesławickiego, gdzie nasz pociag
stanal pod semaforem przed przystankiem, wyszedlem, zrobilem zdjecie jemu i
stojacemu obok towarowi z M62-1200 (Rail Polska), osobowemu w druga strone
tez, po czym poszedlem na przystanek i wsiadlem z powrotem do swojego
pociagu...

Dojechalismy do Weglinca. Ale tam ruch! W ciagu pol godziny postoju przez
stacje przewinely sie 3 manewrujace stonki, 4 poc. towarowe (SU46, ST43,
ET22, 2SU46), osobowy (SU46), do tego pod para staly jeszcze 2 ST43 i SM42).
Wyjezdzalismy rownolegle do pociagu na Horke.

Zgorzelec to linia gruntownie modernizowana nie wiadomo - jak dla mnie - w
jakim celu. Znam kilka miejsc, gdzie modernizacja bardziej by sie przydala.
Tym bardziej, ze malo jest w niej rozumu. Dla przykladu - ktos kazal zrobic
tablice na peron dla przystanku osobowego "Lasow", wiec zrobili
tablice "POLASOW" ;-)))) Kolejna ciekawa tablica po drodze to efekt
sprzatania dworca Zgorzelec Miasto - pod kladka dla pieszych, przy torach
lezy sobie "Posterunek ORMO" ;-0

Zgorzelec jeszcze modernizacja nie jest tchniety, ale tor dojazdowy
funkcjonuje tylko jeden. Podobno, gdy modernizacja sie zacznie, pociagi z
tluczniem beda jezdzic przez Luban do Zgorzelca. Zostawilismy plecaki u milej
pani kasjerki (na szczescie do Goerlitz mozna na turystycznym, bo normalny
kosztuje 14.26 PLN, co wymownie swiadczy o oderwaniu PKP od realiow) i
ruszylismy do Goerlitz spalinowym pociagiem do Drezna... Krotka, przyjemna
jazda - a w Goerlitz bylismy zaszokowanymi swiadkami, jak do naszej jednostki
dopina sie drugie Desiro - sprzegniecie automatyczne w ciagu kilku sekund
i "klawiatura gra" ;-)

Wrocilismy do Zgorzelca piechota, a do Weglinca ta sama bipa. Stamtad - jazda
na Jelenia Gore. Wbrew temu, ze pociag kursuje tylko raz na dobe, troche
ludzi z niego korzysta. Niestety, nie jechal ET21, tylko EU07 - w druga
strone zas ET22. Linia bardzo przyjemna, a zblizajace sie widoki na osniezone
Sudety - obiecujace.

Dalszy plan zakladal zasadzanie sie na towary na linii do Lwowka. Ale jak
wydostac sie z Jeleniej Gory w kierunku Lwowka wieczorem? Tylko na wlasnych
nogach lub taksowka. Wybralismy pierwszy wariant i po kilku kilometrach
zanocowalismy w okolicach Siedlecina.

nastepnego dnia rano mielismy zadzwonic do towarowego dyspozytora w Jeleniej
Gorze. Wiec zadzwonilismy, aby uslyszec, ze nic na Lwowek nie bedzie. 20
minut pozniej przejechal sklad weglarek z SU46, wiec porzucilismy juz
zrobione plany ucieczki z linii Lwoweckiej i ruszylismy szlakiem w kierunku
Jeziora Pilchowickiego, mijajac bardzo klimatyczne wysypisko smieci - ktos
bezmozgowy chyba umiescil wysypisko w pieknym widokowo miejscu, w sasiedztwie
zalewu o sporym potencjale rekreacyjnym...

A rekreacja nad Zalewem to glownie lowienie malych i nieczestych rybek,
podczas gdy siedzi sie po kostki w smieciach. Przygnebiajace. Zwiedzilismy
doglebnie most - z gory i z dolu i czekalismy dluuugo, dluuuugggggoooo,
dluuuuuuugaaaaasnie na pociag... a tu przejechala od strony Lwowka tylko SU46
luzem....

Poszlismy na p.o. Pilchowice Zapora i tam, w tak pieknych okolicznosciach
przyrody, spotkalismy Wojtka, ktory nam w wyczekiwaniu pociagow towarzyszyl.
Mila pogawedke przerwala syrena lokomotywy - pociag towarowy od strony
Jeleniej Gory, tym razem z SM42! A mialo nie byc nic!

Kolejny telefon, kolejne niesprawdzone informacje. Otoz SM ma wracac z
wagonami, a moze jeszcze pojedzie pociag po 17... Przeszlismy wiec tunel i
zalogowalismy sie na laczce ponad wiaduktem w Pilchowicach, gdzie pieknie
widac wiadukt, tunel i gorki... I nic zlosliwie nie jechalo, a czas
niemilosiernie mijal. Podreptalismy wiec w koncu na p.o. Pilchowice -
Nielestno, skad mial jechac autobus PKP. Ale nie jechal - przynajmniej
zgodnie z tym rozkladem, ktory wisial w P-N. Za to przejechala - zupelnie z
zaskoczenia - SU4 z kolejnym towarem do Niwnic. A SM42 nie wrocila!

KKA wreszcie przyjechal i kierowniczka autobusu zaprezentowala nam swoj,
jedynie sluszny rozklad - inny od wywieszonego. To w ogole porazka, czyli
DZPR. Dalsze przejscia na stacji w JG ("Nie dam! Ksiazka skarg jest jedynie
do SLUSZNYCH SKARG" - to cytat) sa tematem na osobny watek.

W kazdym razie po przejsciach w JG ruszylismy tzw. pospiesznym do Walbrzycha.
W Walbrzychu nie ma sie gdzie i czym o tej porze bawic ;-) wiec szybciutko
przez most i tunel (nieuzywany) przenieslismy sie do Jedliny Grn., gdzie
nocowalismy u wylotu tunelu. Chlodno bylo, ale sliczne slonce nastepnego dnia
ogrzalo nas w ramach rekompensaty).

Ruszylismy nastepnego - srodowego - ranka z Jedliny do Jedliny Zdroj.
Przerazajace to miejsce, smutne i straszne. Tam pozegnalismy Wojtka, a sami
ruszylismy w dol, w kierunku Swidnicy, dawna linia kolejowa. Kiedys byla to
faktycznie atrakcja - dzis sklania raczej do smutnej refleksji. Podsumowujac:
gorny odcinek linii jest rozebrany w ok. 40 procentach. Pozostala czesc jest
zupelnie nieprzejezdna z powodu wolajacego o pomste do nieba stanu podkladow
i mostow. Podobno ta linia miala jakis remont i to calkiem niedawno - nie
wierze. Ktos moze wzial kase za remont, ale remontu nie bylo. Niezaleznie od
dzialan zlomiarzy, linia by sie rozsypala na amen. A szkoda jej.

Stan linii ponizej miejsca osuniecia nasypu pod Zagorzem Slaskim jest
znacznie lepszy - zaraz za osunieciem w pewnym miejscu precyzyjnie wycieto
kawalki szyn dlugosci 2 i 3 metry, poza tym - brakuje kilku metrow torow
(precyzyjnie wycietych) i dwoch luczkow w rozjezdzie w obrebie stacji
Swidnica Kraszowice. Ponadto - jeden zaasfaltowany przejazd. Poza tym linia
kompletna i podklady raczej w calkiem niezlym stanie. Na torach (do samej
Swidnicy) slady jezdzenia drezyna.

Podumowujac wrazenia z linii Jedlina - Swidnica: nie byloby chyba takie
glubie urzadzic tam sciezke rowerowa. Linii juz nie ma.

W Swidnicy Kraszowicach, zrobiwszy fotki SA106 w drodze do Kamienca,
zwiedzilismy ruine budynku stacji. Fajny budynek, do niedawna zamieszkaly,
stan techniczny ogolny OK, nawet niedawno malowane sciany wewnatrz - i
totalna demolka, z wyrwaniem kabli i rur ze scian wlacznie. Niedlugo fajny i
funkcjonalny budynek bedzie wygladal jak nastawnie, ktore mu towarzysza. A
propos nastawni - czy ktos wie, dlaczego w srodku stacji, naprzeciw siebie
staly dwie?

Poszlismy dalej, do samej Swidnicy. Stamtad - krotka jazda szynobusem do
Jaworzyny, gdzie pozegnal nas zjezdzajacy do Krakowa Pawel, a dla mnie i
Michala - dluga jazda "Karkonoszami" do Warszawy. Nawet nie bardzo
zatloczone...

Prysznic, sniadanie i do pracy w czwartek ;-) !

Pozdrawiam tych, ktorzy az do tej pory wytrwali,

Marcin
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
LukasMWS
2006-05-05 23:33:39 UTC
Permalink
Post by Marcin Kulinicz
Witam,
Dlugi weekend tym razem (...)
Cześć!
Fajny masz styl pisania. A i okolice fajne.
Większość z nich znam więc tym fajniej mi się czytało.
Chcę jedynie zauważyć, że zasmucił mnie fakt, że linia Świdnica -
Jedlina tak podupadła. Do dziś żyłem w przekonaniu, że jest w miarę
dobrym stanie a nawet, że jest drezyno-przejezdna. Pamiętam, jak parę
lat temu władze samorządowe coś cudowały, żeby zrobić na tej linii
jakieś turystyczne przejazdy.
A tak to lipa...

Przy okazji. Czy nie byłoby sensowne uruchomić w charakterze linii
weekendowo - wakacyjnej komunikacji na dalszym odcinku tej linii z
Jedliny, mainowicie Wrocław - Sobótka?
Przecież Masyw Ślęży odwiedza bardzo wielu turystów!

Zdrówka!
--
LukasMWS
linia309.org
Marcin Kulinicz
2006-05-06 06:38:21 UTC
Permalink
Post by LukasMWS
Chcę jedynie zauważyć, że zasmucił mnie fakt, że linia Świdnica -
Jedlina tak podupadła. Do dziś żyłem w przekonaniu, że jest w miarę
dobrym stanie a nawet, że jest drezyno-przejezdna.
Jest praktycznie drezynowo przejezdna od Swidnicy Kraszowic (za ubytkami w
obrebie stacji) prawie po Zagorze Slaskie.

Pamiętam, jak parę
Post by LukasMWS
lat temu władze samorządowe coś cudowały, żeby zrobić na tej linii
jakieś turystyczne przejazdy.
A tak to lipa...
Jak dla mnie juz za pozno, chyba ze skads wynajda grube miliony, w co nie
wierze. Nawet, gdyby naprawic torowiska, pozostanie kwestia mostow, raczej w
zatrwazajacym stanie. A tego juz entuzjasci nie udzwigna...
Post by LukasMWS
Przy okazji. Czy nie byłoby sensowne uruchomić w charakterze linii
weekendowo - wakacyjnej komunikacji na dalszym odcinku tej linii z
Jedliny, mainowicie Wrocław - Sobótka?
Przecież Masyw Ślęży odwiedza bardzo wielu turystów!
WYdaje mi sie, ze z odpowiednia predkoscia to ta linia mialaby codzienny
potencjal pasazerski - badz co badz to linia doprowadzajaca do jednego z
wiekszych miast Polski. Busy ze Swidnicy do Wroclawia jezdza co pol godziny...
Dla turystow, w weekendy tez bylaby dobrym sposobem dojazdu ... gdyby jeszcze
(marzenia) kursowal sklad retro z Wroclawia przez Swidnice do Jaworzyny, do
lsniacego farba i pachnacego goraca para skansenu...

Dalej w kierunku na Jugowice / Walim tez byloby zainteresowanie. Po drodze,
przeplatajacej sie z koleja, jechal sznureczek samochodow...

Pozdrawiam,

Marcin
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
TKi3
2006-05-06 10:00:48 UTC
Permalink
Post by Marcin Kulinicz
Po drodze widoczki na modernizacje linii, ale w
sumie uneventful, moze oprocz Tomaszowa Bolesławickiego, gdzie nasz pociag
stanal pod semaforem przed przystankiem, wyszedlem, zrobilem zdjecie jemu
stojacemu obok towarowi z M62-1200 (Rail Polska), osobowemu w druga strone
tez, po czym poszedlem na przystanek i wsiadlem z powrotem do swojego
pociagu...
Dobrze, że Kolega porobił takie foty, niedługo to będzie historia ... mówię
o stacji Tomaszów Bolesławiecki, która będzie tylko p.o.
Post by Marcin Kulinicz
Zgorzelec jeszcze modernizacja nie jest tchniety, ale tor dojazdowy
funkcjonuje tylko jeden. Podobno, gdy modernizacja sie zacznie, pociagi z
tluczniem beda jezdzic przez Luban do Zgorzelca.
Z tego co słyszałem, jeszcze przez dłuższy czas nie będą ruszać samej stacji
Zgorzelec (Ujazd). Ale jak ruszą, to ciekawe czy przywróca ruch na czas
remontu na podg. Krysin - Ujazd.
Post by Marcin Kulinicz
Wbrew temu, ze pociag kursuje tylko raz na dobe, troche
ludzi z niego korzysta. Niestety, nie jechal ET21, tylko EU07 - w druga
strone zas ET22.
Raz na dobę kursują tylko w (C) ;)
Niestety mniej więcej od końca lata 2005 nie można już spotkać tam ET21,
ponieważ 331, który "szalał" tam, został przeniesiony do Wałbrzycha. Tylko
byczki i siódemki.
Post by Marcin Kulinicz
Wiec zadzwonilismy, aby uslyszec, ze nic na Lwowek nie bedzie.
To normalne. Nie ma co liczyć na rzetelną informację od ludzi z Cargo.
Jak już coś, to tylko u dyżurnych Wlenia lub Lwówka, to są w większości w
mili ludzie, którzy nie robią w bambuko ;)
Post by Marcin Kulinicz
Fajny budynek, do niedawna zamieszkaly,
stan techniczny ogolny OK, nawet niedawno malowane sciany wewnatrz - i
totalna demolka, z wyrwaniem kabli i rur ze scian wlacznie. Niedlugo fajny
funkcjonalny budynek bedzie wygladal jak nastawnie, ktore mu towarzysza. A
propos nastawni - czy ktos wie, dlaczego w srodku stacji, naprzeciw siebie
staly dwie?
Proszę zwrócić uwagę, że niedawno, na zlecenie Miasta Świdnica zamurowano
wejścia do tego budynku, ale niestety już się tam ktoś dobrał, wybito dziury.

Jak już mówimy o Kraszowicach, to przytoczę małą anegdotkę zasłyszaną swego
czasu, a świadczącą znakomicie o PKP.
Dawno temu paliła się jedna z kraszowickich nastawnii, zadzwoniono więc do
naczelnika Nieruchomości PKP w Wałbrzychu z tą informacją, a ten Pan na
wieść o tym zdarzeniu, powiedział: "A niech się spali całkowicie, nie
będziemy mieli z tym więcej problemów".

Pozdrawiam,
Grzesio Węglarz
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
pedadog
2006-05-06 14:29:54 UTC
Permalink
Jako, że część mojego "kółeczka" była wspólna z ekipą Marcina pozwolę sobie
wrzucić moja relację do tego wątku.

Start - Przemyślaninem z Katowic - na peronie spotykam sporo MK i... sporo
innych podróżników ale się cieszę (hie hie) ze swojego turystyka na 1kl. No
ale ten się śmieje, kto się śmieje ostatni... Przemyślanin wtacza się z
jedną "jedynką" więc do KK jadę w korytarzu ostatniego wagonu bo po pociągu
krążą plotki, że coś doczepią. Z wagonami chyba faktycznie było kiepsko bo
mijający nas Szczecin-Zakopane miał doczepionego Bohuna :) Ale u nas o
Bohunie (z miejscami leżącymi w końcu) można było pomarzyć... W KK czeka na
nas SM42 z... jednym wagonem, który zapełnia się w trakcie podstawiania - ech
Rumunia mi się przypomina - z tym, że tam często się tak wsiada dla czystej
rozrywki.
6:00 wysiadam w Poznaniu - nic tylko się z łuku zastrzelić - niewyspany,
leje, ciemno, optymalny czas naświetlania 1/8s. Focę SA132-001 ale teraz na
te zdjęcia aż patrzeć hadko. Wsiadam w Maltę i pruję do Czerwieńska. Tam nic
tylko się rozerwać: Z jednej strony niemiecki pociąg z parowozami do
Wolsztyna, z drugiej CTL ST43-R014 (ciekawe ryfle - w Rumunii takich nie
widziałem, tylko te standardowe) i dwie TEM2 z PolMiedźTransu. Ale potem
cisza.
Robię wyskok do ZG, gdzie spotykam ekipę Krakusów. Na stacji nic w zasadzie
poza spędzającym bezużytecznie sobotę SA105-105 (trudny numer). Wracam do
Czerwieńska, focę EP08-011 z TLK, a potem wsiadam do osobówki do Kostrzyna,
którą jadą Krakusi (T.Żakowski & co). Dojeżdżam do końca ale tam brak maszyn
słusznej wagi - muszę się ukontentować fotkami SA108-006 i dworca. Na wieczór
zjeżdżam do Jerzmanic Lubuskich i rozbijam się nad jez. Lubińskim
Rano start z Boczowa - zasuwam do Poznania, a potem do Gołańczy (niestety w
SA108 - nie tak chciałem) W Gołańczy smętnie - szlak w kierunku Kcyni (trudne
słowo) nie jeżdżony, szyny przy przejeździe przysypane piaskiem. Fajna mała
szopa - jeszcze niedawno musiała nieźle wyglądać. Z braku lepszych pomysłów
wracam do Poznania, biorę zamach z Ina, żeby się obudzić we Wrocławiu.
Ten postój wagonów "kudowskich" przez 1h 14min to świetna sprawa - można
pospać w oczekiwaniu na przesiadkę. Znowu równo leje i co gorsza jest to
dosyć odczuwalne na dworcu "przykrytym" hmmm...
Zasuwam do Węglińca, a tam nie wiadomo co ze sobą zrobić. W Pobliżu peronów
kręci się 6szt SU46 i jeszcze parę maszyn z niższej półki ;)
Focę co się da (już nie leje ale ciągle pochmurno) i wsiadam do
przyśpieszonego do Gorlitz. Mimo, że tam zmierzam to wysiadam wcześniej. Po
drodze może już ostatnie spojrzenia na pozostałości dawnych Pieńska i
Jędrzychowic. W POLasowie przeżywam PODobny szok PO zobaczeniu tablicy. Ze
Zgorzelca drepczę do Krysina, potem do Zgorzelca Miasta przekraczając
momentami prędkość szlakową :). W Zgorzelcu wizyta na tfu! dworcu PKS w celu
zakupienia biletu-libnetu i bieg do Gorlitz bo czas leci.
W Gorlitz wsiadam w desiro (zaczyna się dzień pociągów bez okien i klamek) i
ruszam do Zittau.
W Krzewinie Zgorzeleckiej chwila postoju. Chcę zrobić fotki desira od
oświetlonej strony ale jak tylko staję nogą na szynie to kierowniczka wpada w
panikę więc sobie daję spokój... Swoją drogą to jakby PLK zatrudniło
niemieckich konduktorów do pilnowania infrastruktury to nieźle by na tym
wyszło. Dalsza część trasy w ciasnej dolinie Nysy - fantastyczna - tylko
czemu się okna nie otwierają? W Zittau na "wąskim" manewruje sobie parowóz 99
749. Robię parę fotek, odprawiam się na peron "liberecki", wjeżdżają piękne
wagoniki motorowe serii czeskiej 815 (niemieckiej 796 v 798), odprawiam się
ponownie i biegnę je sfocić, odprawiam się jeszcze raz i wsiadam do 810 do
Liberca. W Libercu taki ruch, że nie wiadomo, gdzie obiektyw wsadzić ale
większość się zaraz rozjeżdża. Kolejnym 810 jadę do Tanvaldu. Robi się
ciekawie i czemu tu się okna nie otwierają! Trudno ja tu jescze wrócę. Przed
Jabloncem nad Nisou w dole widać linię tramwajową. Fajna trasa.
Dojeżdżam do Tanvaldu, trochę fotek na stacji. Na szopie stoją dwie 715
(T426.0) ale bez numerów. Ktoś może wie jakie to? Naprzeciw nich dwa jakże
znane pługi 411S w kolorze bahama yellow. Idę jeszcze na most sfocić początek
zembatki i pierwszy most. Czegoś mi brakuje... Po chwili stwierdzam, że, jak
mawiał dziadek Jacek "Azja" Poszepszyński to jest PRZE - RA - ŻA - JĄ -
CE !!!. Brak semaforów wyjazdowych! Swoją drogą to fajny ze mnie SRK-owiec
jak tak szybko to zauważyłem :) Rany! Jak oni tu jeżdżą?!
Wjeżdża 810 na inną 810 (wjazd ze szlaku na zajęty tor! Jak można?!) spinają
się i ruszamy do Harrachova. No super linia tylko czemu się okna nie
otwierają ani nie ma doczepki, z której można by do tyłu focić (no dobrze -
wiem czemu nie ma). W wagonie grupa Polaków zmierzających do ojczyzny.
Namawiam ich na pieszą wycieczkę do SPG i zjazd pociągiem do Wrocka ale ci
maruderzy coś trują o autobusie o 22:00 z Wrocławia i w ogóle o autobusach -
szkoda gadać. Ruszam torem do Jakuszyc (ćśśś!) Sporo śniegu po drodze,
kawałek za granicą jakaś zapomniana ładownia. Śnieg jest trochę dobijający -
dobrze, że tor ma prawie cały czas odbojnicę - to ułatwia marsz. Po drodze
posiłkostop i parę fotostopów - najprawdopodobniej o jeden za dużo bo w SPG
zjawiam się w czasie odjazdu Karkonoszy. Ale luz - jest jeszcze Gdynia.
Dzięki temu w SP kupuję jeszcze jakieś żarcie, bo w Czechach Święto Pracy to
Święto Pracy!. Już w SPG zaczynam wałkować telefonicznie Jelenią Górę o
szynobus do Lwówka i zdawki do Niwnic 2.V. Jak na razie SA132 ma jechać!. Na
dole wałkuję dalej i z budki telefonicznej na peronie dowiaduję się, że
zdawki pojadą. A więc nie koniec marszów na dziś. Idę torem aż do mostu nad
zalewem Pilchowickim i tam się rozbijam. Po jakichś 33km tego dnia ze
swoim "domkiem na plecach" mam dosyć.
Rano pobudka o 6:00 i telefoniada do JG. Informacja super - będzie zdawka
SU46+20 "węglareczek" znajduję sobie miejsce po drugiej stronie mostu i
czekam cierpliwie... do 8:20. No mogło się nie zachmurzyć na ten moment ale i
tak fajne fotki. Obijam się trochę i po 11 ustawiam po drugiej stronie mostu
na kupie śmieci w zasaaadzie - cóż fotki wymagają poświęceń. O 12:26 wraca
luzem SU46-008. Idę na przystanek i spotykam ekipę, którą czytelniku już
znasz. Po chwili zjawia się VW "ogórek" na zabytkowych tablicach, którą
niektórzy kojarzą z Wolsztyna. Takie to spotkanie ekip MK na jednym z
bardziej niedostępnych przystanków w kraju. Kolejnych parę godzin znacie.
Rozdzielamy się w środę w Jedlinie Zdroju - wracam przez tunel do Wałbrzycha,
podjeżdżam do B.G.Wsch i przechadzam się linią w kierunku Mieroszowa. Akurat
na moście trafia mi się towarowy z Czech prowadzony ST43-245. Schodzę
nieczynną łącznicą do B.G. i zdążam akurat na Wikinga. Wracam do Wałbrzycha i
wgramalam się na polanę (o której mówiliśmy idąc mostem). Fajny widok ale
parę kamienic bym tam skasował. Śnieżki mało nie przegapiam bo jedzie przed
czasem i w ogóle to skandal, żeby tak nie trąbić!. A skład nareszcie słuszny.
Na czole SU45-064, a dalej żadnych "flagowych" wagonów małopolskich - no
palce lizać. Zdreptuję na dół i czekam na Śnieżkę w drugą stronę. Linii
Kłodzko - Wałbrzych opisywał nie będę bo kno zna, ten wie, a w ogóle to ktoś
dotrwał do końca? :)
Wojtek
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Podróżny
2006-05-08 07:36:39 UTC
Permalink
Post by pedadog
szkoda gadać. Ruszam torem do Jakuszyc (ćśśś!) Sporo śniegu po drodze,
kawałek za granicą jakaś zapomniana ładownia. Śnieg jest trochę dobijający -
dobrze, że tor ma prawie cały czas odbojnicę - to ułatwia marsz. Po drodze
posiłkostop i parę fotostopów
hej

1. czy tor Harrachov-SPG jest kompletny?
2. jakie sa warunki przejscia? mozna sobie normalnie spacerowo przejsc, czy
trzeba sie przygotowac na mrozace krew w zylach przeskoki po jakims
rozpadajacym sie moscie?
3. ile czasu trzeba wliczyc na ten odcinek?

pozdrawiam

Podrozny
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
pedadog
2006-05-08 09:12:43 UTC
Permalink
Post by pedadog
Post by pedadog
szkoda gadać. Ruszam torem do Jakuszyc (ćśśś!) Sporo śniegu po drodze,
kawałek za granicą jakaś zapomniana ładownia. Śnieg jest trochę
dobijający -
Post by pedadog
dobrze, że tor ma prawie cały czas odbojnicę - to ułatwia marsz. Po drodze
posiłkostop i parę fotostopów
hej
1. czy tor Harrachov-SPG jest kompletny?
Tak komletnie kompletny to nie jest ale nie jest źle. W tym roku przeszedłem
dokładnie torem tylko Harrachow-Jakuszyce, a dalej to kawłkami drogą bo był
dobijający śnieg, a mi się spieszyło, więc dane podam dla odcinka Har-Jak
aktualne na 1.V.2006, a Jak-SPG na 2.V.2005 (szedłem rok temu).
Szyn w torze głównym nie brakuje nigdzie. Między granicą a Jakuszycami na
niedługim odcinku brakuje odbojnicy i trochę metalowych podkładów jest
zardzewiałych na amen (wręcz pokruszonych). Generalnie po usunięciu
zwalonych drzew między Harrachovem, a granicą, zwalonej bramki w S.P. Hucie,
blachosmrodów i góry śniegu z piachem w Jakuszycach i sprawdzeniu rozstawu
można zryzykowć jazdę taką 810.
Post by pedadog
2. jakie sa warunki przejscia? mozna sobie normalnie spacerowo przejsc, czy
trzeba sie przygotowac na mrozace krew w zylach przeskoki po jakims
rozpadajacym sie moscie?
Nic tam nie mrozi krwi w żyłach poza... śniegiem. W sierpniu to powinien być
bardzo przyjemny spacer i najszybszy sposób przejścia z Harrachova do SPG
czy na odwrót. A konkretnych mostów to tam nie ma.
Post by pedadog
3. ile czasu trzeba wliczyc na ten odcinek?
Indywidualna sprawa - zależy jak kto chodzi i ile robi cośtamstopów. Ale
jest to 15km, profil jest całkiem spokojny. Tam, gdzie nie ma śniegu można
utrzymać techniczną v=6km/h, a nawet biec. Polecam wyprawę w sierpniu.
Uwaga! jeśli chce się przejść całość to albo trzeba przejść nielegalnie
granicę albo nadrobić do przejścia drogowego (ok 4km od miejsca przecięcia
granicy przez linię) albo do turystycznego (bliżej, w lesie, po północnej
stronie linii, nie wiem jak czynne).
WK
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Leschek Jeschke
2006-05-08 09:28:15 UTC
Permalink
Post by pedadog
do turystycznego (bliżej, w lesie, po północnej
stronie linii, nie wiem jak czynne).
Polana Jakuszycka - Harrachov, czynne:
1.04 - 30.09 godz. 8-20
1.10 - 31.03 godz. 8-18
--
Leschek Jeschke
http://bahn.info.ms
http://kolej.pl.tc
Podróżny
2006-05-08 11:05:13 UTC
Permalink
hej, hej
Post by pedadog
można zryzykowć jazdę taką 810.
parafrazujac pewien dialog z filmu "Basn o ludziach stad", zapytam
filozoficznie: "a czy ja mam 810-ke?" ;-)

zostaja mi wlasne nogi :)
Post by pedadog
W sierpniu to powinien być
bardzo przyjemny spacer i najszybszy sposób przejścia z Harrachova do SPG
czy na odwrót. A konkretnych mostów to tam nie ma.
dzieki za obiecujaca inspiracje.
Post by pedadog
utrzymać techniczną v=6km/h
a nawet biec. Polecam wyprawę w sierpniu.
Uwaga! jeśli chce się przejść całość to albo trzeba przejść nielegalnie
granicę albo nadrobić do przejścia drogowego
bleee, oczywiscie, ze przejsc nielegalnie granice, wraauuuu! poki jeszcze
jest... a moze juz nie ma...

onegdaj wybralem sie ciapongiem do SPG. dostanie sie dalej do Harrachova
graniczylo z cudem. ni ciaponga, ni busa, taksowka drozej niz caly wyjazd z
Wroclawia. w koncu ktos mnie zabral na stopa. w Harrachovie uciekl mi sprzed
nosa pociag i zostalem sam bez mozliwosci jazdy dalej i bez mozliwosci
wycofania sie - na mysl o ponownym machaniu stopa tym razem w Czechach
robilo mi sie niedobrze.
wtedy na stacje podjechali samochodem Polacy sprawdzic rozklad jazdy i...
zabrali mnie z powrotem do SPG, uff.

pzdr

Podrozny
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
pedadog
2006-05-08 11:17:27 UTC
Permalink
Post by Podróżny
hej, hej
Post by pedadog
można zryzykowć jazdę taką 810.
parafrazujac pewien dialog z filmu "Basn o ludziach stad", zapytam
filozoficznie: "a czy ja mam 810-ke?" ;-)
810-tkę podaję jako "nawet 810 da się jechać" a taim rowerem szynowym albo
miniplatformą z hamulcem to bym sobie tam zjechał :)
Post by Podróżny
Post by pedadog
a nawet biec. Polecam wyprawę w sierpniu.
Uwaga! jeśli chce się przejść całość to albo trzeba przejść nielegalnie
granicę albo nadrobić do przejścia drogowego
bleee, oczywiscie, ze przejsc nielegalnie granice, wraauuuu! poki jeszcze
jest... a moze juz nie ma...
Granica jest - jakby co to się nie wymigasz, że nie widziałeś - tabliczki z
obu stron jak byk :)
Post by Podróżny
onegdaj wybralem sie ciapongiem do SPG. dostanie sie dalej do Harrachova
graniczylo z cudem. ni ciaponga, ni busa, taksowka drozej niz caly wyjazd z
Wroclawia. w koncu ktos mnie zabral na stopa. w Harrachovie uciekl mi sprzed
nosa pociag i zostalem sam bez mozliwosci jazdy dalej
Sporo pociągów kończy na stacji Kořenov - to jakieś 6km za Harrahovem, a
tamtym kawałkiem też się przejść watro. Mimo, że nie zębaty (nie mylić z M.
Zembatym) to mosty nad Izerą - palce lizać.
WK
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Podróżny
2006-05-08 07:41:47 UTC
Permalink
hej
Post by Marcin Kulinicz
Gorze. Wiec zadzwonilismy, aby uslyszec, ze nic na Lwowek nie bedzie. 20
minut pozniej przejechal sklad weglarek z SU46, wiec porzucilismy juz
taaa, tez spotkalem sie z tego typu sciema. hmmm, gdzie to bylo ostatnio?
zdaje sie, ze ladnych kilka lat temu w Slawnie. uprzejma dyzurna ruchu
powiedziala, ze nic do Darlowa nie jechalo i nie pojedzie. na miejscu
zastalem drezyne z ekipa robocza. ta drezyna wrocilem tryumfalnie do Slawna
przed nosem pani dyzurnej. pozdrawiam (ja).
Post by Marcin Kulinicz
W Walbrzychu nie ma sie gdzie i czym o tej porze bawic ;-) wiec szybciutko
przez most i tunel (nieuzywany) przenieslismy sie do Jedliny Grn., gdzie
jakie jest przejscie przez most?

pozdrawiam

Podrozny
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
pedadog
2006-05-08 08:53:34 UTC
Permalink
Post by Podróżny
Post by Marcin Kulinicz
W Walbrzychu nie ma sie gdzie i czym o tej porze bawic ;-) wiec szybciutko
przez most i tunel (nieuzywany) przenieslismy sie do Jedliny Grn., gdzie
jakie jest przejscie przez most?
Jest ciekawe. Tzn nie jest to żaden sport ekstremalny ale trzeba uważać,
żeby nogi nie wsadzić gdzie nie trzeba. No i przejście stroną nieczynną jest
dosyć niebezpieczne.
WK
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Podróżny
2006-05-08 09:01:38 UTC
Permalink
Post by pedadog
Jest ciekawe. Tzn nie jest to żaden sport ekstremalny ale trzeba uważać,
żeby nogi nie wsadzić gdzie nie trzeba. No i przejście stroną nieczynną jest
dosyć niebezpieczne.
WK
rozumiem, ze trzeba sie przedrzec strona czynna :)
mam nadzieje, ze sa "zatoczki".

Podrozny
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
p***@gazeta.SKASUJ-TO.pl
2006-05-08 09:22:22 UTC
Permalink
Post by Podróżny
Post by pedadog
Jest ciekawe. Tzn nie jest to żaden sport ekstremalny ale trzeba uważać,
żeby nogi nie wsadzić gdzie nie trzeba. No i przejście stroną nieczynną
jest
Post by pedadog
dosyć niebezpieczne.
WK
rozumiem, ze trzeba sie przedrzec strona czynna :)
mam nadzieje, ze sa "zatoczki".
Generalnie - nie bardzo.
Mijanka z pociągiem na tym moście na pewno jest ekscytująca - na szczęście
jeździ się tam powoli. W najgorszym wypadku można siąść okrakiem na
podkładach na części nieczynnej. Z dużym plecakiem na tym moście można się
poczuć niepewnie.
WK
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Kontynuuj czytanie narkive:
Loading...