Nadal czekam na informacje a najlepiej zdjęcia, byłbym >bardzo
wdzięczny :-)
Zrobiłem dzisiaj rekonesans wokół Zachemu i niestety szanse na fotki są
praktycznie zerowe.
Cały teren (kilkaset ha) jest ogrodzony w większości podwójnym płotem (jeden z
drutu kolczastego) także dostępu tam nie ma. Poza tym tak jak napisał kolega
Grzegorz wszystko jest pilnie strzeżone przez firmę ochroniarską. Wjazd na teren
od strony Emilianowa jest oczywiście również strzeżony. Zrobiłem tam jedną fotkę
Loading Image...
ale jak tylko się
pojawiłem od razu ruszył do mnie ochroniarz (co widać na fotce). Oczywiście
mogłem zawinąć na pięcie i uciec, ale jako prawy obywatel niemający niecnych
zamiarów nie zrobiłem tego. No i się zaczęło. Oczywiście z krzykiem kto ja
jestem, co robię itd. Spokojnie pozwoliłem się wylegitymować, ale Pan ochroniarz
od razu zwinął moje dokumenty i niestety musiałem skorzystać z jego "propozycji"
zajęcia miejsca w wartowni. Poinformował telefonicznie dowódcę, że cyt."złapałem
k... szefie tu takiego jednego co się k... szwendał i zdjęcia robił", po czym
poinformował mnie, że już jedzie patrol i zabiorą mnie na bramę główną do
dowódcy. Cóż w tym momencie pomyślałem "o fajnie przynajmniej przejadę się przez
teren Zachemu". Tak też się stało. Teren jest naprawdę niezły. Oczywiście dużo
lasów,ale wszystko poprzecinane torami kolejowymi z których 90% jest używane i
praktycznie w każdym zakątku stoją jakieś wagony (w znacznej większości CTL-u),
na jednej bocznicy widziałem SM42 w barwach CTL-u, więc pewnie 2189. Poza tym
mnóstwo starych bunkrów i budowli. U dowódcy dowiedziałem się, że policja jest
już zawiadomiona i mam czekać. No cóż policja przyjechała, wylegitymowała,
pouczyła żebym więcej tego nie robił, dokonała kontroli aparatu, kazała usunąć
zrobione zdjęcie (co też niezwłocznie wykonałem ha, ha, ha ;-) ) no i pojechała,
a panowie ochroniarze mówią, że jestem wolny i mogę sobie iść (tak kilka
kilometrów przez las wzdłuż płotu w poszukiwaniu samochodu). Więc pozostało mi
wybłagać szefa ochrony (nie mylić z dowódcą), aby mnie odwieziono z powrotem, w
końcu tam został mój samochód.. Na szczęście był to młody i porządny człowiek
dzięki czemu zrobiłem drogę powrotną przez Zachem. Cała ta historia trwała 2
godziny. Muszę przyznać, że jeżeli ktoś ma możliwości zrobienia tam zdjęć, to
jest mu czego zazdrościć. No i jeżeli władze miasta uporają się w końcu z
udostępnieniem przejętej części turystom, to będzie to naprawdę niezła atrakcja.
To tyle z mej przydługiej opowieści.
Pozdrawiam. AN.