Tomasz
2006-06-08 05:54:29 UTC
Witam
http://informacje.wm.pl/?main=11&c=44,2,3227
<cytat>
Zdesperowana kobieta z Dylewa zostawiła w domu list pożegnalny. Napisała
w nim, że nie chce dalej żyć w samotności i w biedzie. Kilka godzin
później rzuciła się pod pociąg. Żyje, ale lekarze amputowali jej nogi.
Do tragedii doszło wczoraj rano. 48-letnia Teresa M. z Dylewa (gm.
Grunwald) zostawiła w domu list pożegnalny. Policja nie chce ujawnić
jego treści, ale udało nam się dowiedzieć, że napisała w nim, że już ma
dość samotności, bez zmarłego kilka lat temu męża, i życia w biedzie, za
400 zł miesięcznie.
Wszystko na darmo
Wychowująca samotnie czwórkę dzieci (najmłodsze uczy się w podstawówce)
kobieta wsiadła w autobus PKS i pojechała do Ostródy. W międzyczasie
list znalazło jedno z dzieci. Przerażone jego treścią zadzwoniło na policję.
- Powiadomiło nas, że kobieta planuje wejść na tory - relacjonuje
sierżant Agnieszka Ceran, rzecznik komendy powiatowej policji w
Ostródzie. - Dyżurny od razu w okolice torów wysłał kilka patroli
policyjnych.
Policjanci przeszukali ostródzki dworzec PKP oraz okoliczne ulice
biegnące wzdłuż torów. W tym czasie dyżurny ruchu na ostródzkiej stacji
PKP poinformował maszynistów pociągów zmierzających w kierunku Ostródy,
żeby zmniejszyli prędkość składów. Wszystko na darmo.
Prosto pod koła
Teresa M. ukryła się w wysokich krzakach przy ul. Demokracji. Gdy
nadjechał poranny pociąg osobowy relacji Ostróda-Olsztyn, kobieta weszła
na nasyp i rzuciła się pod koła. Nie pozostawiła maszyniście żadnych
szans na to, by ten zatrzymał pociąg.
Kobieta przeżyła uderzenie, ale w bardzo ciężkim stanie z poważnymi
ranami obu nóg i głowy trafiła do szpitala. Operacja trwała kilka godzin.
- Niestety, nie było żadnych szans na uratowanie kończyn. Teraz przebywa
na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej, jej stan jest ciężki, ale
stabilny - mówi doktor Jerzy Kruszewski, dyrektor medyczny szpitala w
Ostródzie
Wieś w szoku
Wiadomość o tragedii do wsi dotarła po południu. Mieszkańcy są w szoku.
- Nie mam zielonego pojęcia, co mogło być powodem takiej decyzji - mówi
sołtys Dylewa Henryk Szałata. - Nie głodowała, miała na dzieci rentę po
nieżyjącym mężu. Opiekowała się gospodarstwem domowym. Nie wiem, nie wiem.
</cytat>
http://informacje.wm.pl/?main=11&c=44,2,3227
<cytat>
Zdesperowana kobieta z Dylewa zostawiła w domu list pożegnalny. Napisała
w nim, że nie chce dalej żyć w samotności i w biedzie. Kilka godzin
później rzuciła się pod pociąg. Żyje, ale lekarze amputowali jej nogi.
Do tragedii doszło wczoraj rano. 48-letnia Teresa M. z Dylewa (gm.
Grunwald) zostawiła w domu list pożegnalny. Policja nie chce ujawnić
jego treści, ale udało nam się dowiedzieć, że napisała w nim, że już ma
dość samotności, bez zmarłego kilka lat temu męża, i życia w biedzie, za
400 zł miesięcznie.
Wszystko na darmo
Wychowująca samotnie czwórkę dzieci (najmłodsze uczy się w podstawówce)
kobieta wsiadła w autobus PKS i pojechała do Ostródy. W międzyczasie
list znalazło jedno z dzieci. Przerażone jego treścią zadzwoniło na policję.
- Powiadomiło nas, że kobieta planuje wejść na tory - relacjonuje
sierżant Agnieszka Ceran, rzecznik komendy powiatowej policji w
Ostródzie. - Dyżurny od razu w okolice torów wysłał kilka patroli
policyjnych.
Policjanci przeszukali ostródzki dworzec PKP oraz okoliczne ulice
biegnące wzdłuż torów. W tym czasie dyżurny ruchu na ostródzkiej stacji
PKP poinformował maszynistów pociągów zmierzających w kierunku Ostródy,
żeby zmniejszyli prędkość składów. Wszystko na darmo.
Prosto pod koła
Teresa M. ukryła się w wysokich krzakach przy ul. Demokracji. Gdy
nadjechał poranny pociąg osobowy relacji Ostróda-Olsztyn, kobieta weszła
na nasyp i rzuciła się pod koła. Nie pozostawiła maszyniście żadnych
szans na to, by ten zatrzymał pociąg.
Kobieta przeżyła uderzenie, ale w bardzo ciężkim stanie z poważnymi
ranami obu nóg i głowy trafiła do szpitala. Operacja trwała kilka godzin.
- Niestety, nie było żadnych szans na uratowanie kończyn. Teraz przebywa
na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej, jej stan jest ciężki, ale
stabilny - mówi doktor Jerzy Kruszewski, dyrektor medyczny szpitala w
Ostródzie
Wieś w szoku
Wiadomość o tragedii do wsi dotarła po południu. Mieszkańcy są w szoku.
- Nie mam zielonego pojęcia, co mogło być powodem takiej decyzji - mówi
sołtys Dylewa Henryk Szałata. - Nie głodowała, miała na dzieci rentę po
nieżyjącym mężu. Opiekowała się gospodarstwem domowym. Nie wiem, nie wiem.
</cytat>
--
Pozdrawiam
Henio
Olsztyn <====> Trójmiasto
Pozdrawiam
Henio
Olsztyn <====> Trójmiasto