Krystian
2010-11-11 00:11:07 UTC
Witam,
miałem niemiłą sytuację z jednym z pracowników Inter City, która mogłaby
spowodować ogromne straty finansowe dla mojej osoby.
Wczoraj, tj. 10/11/2010, w pociągu EIC Lajkonik z Gdyni Głównej do Krakowa
Głównego, została nadana przesyłka konduktorska, zaadresowana na spółkę, której
jestem pracownikiem. Z imienia i nazwiska, numeru dowodu osobistego oraz
telefonu zostałem upoważniony do odbioru owej paczki na stacji docelowej
LAJKONIKA, czyli Kraków Główny. Przesyłką był serwer DELLowski za kilkanaście
tysięcy złotych, opakowany w karton. Pobrano za niego opłatę, a kierownik
pociągu, którym była blondwłosa kobieta, zobowiązał się do wydania przesyłki
właściwej osobie.
Pociąg przyjechał opóźniony do Krakowa o 35 minut. Z pierwszego wagonu II klasy
wychyliła się pani kierowniczka, informując, że przesyłka wydawana jest w
pierwszym przedziale, i że należy się pospieszyć, bo pociąg zaraz zjeżdża na
tory postojowe. Więc po wyjściu wszystkich z pociągu powędrowałem do pierwszego
przedziału, gdzie był konduktor, na oko 30 lat, brunet, średniego wzrostu, ze
srebrną obrączką na palcu. Przede mną pojawiła się osoba, która miała, rzekomo,
do odebrania dużą paczkę, nadaną właśnie tym pociągiem. Jednak nie wiedziała jak
wygląda, co w niej jest i do kogo jest zaadresowana. W między czasie, widząc
duży DELLowski karton, zapytałem się, czy przypadkiem nie jest do odebranie na
moje nazwisko - usłyszałem "nie". Ów konduktor ściągnął przesyłkę, już wydawał
ją temu człowiekowi, jednak miał pretensję co do jej rozmiarów i twierdził, że
trzeba zrobić dopłatę. Jednak po chwili negocjacji odpuścił i próbował ją podać
temu człowiekowi, ale na moje szczęście, wymienił nazwę firmy. Wtedy upomniałem
się o nią, a ten drugi pan wyszedł z przedziału, i potem z wagonu. Następnie
konduktor nie chciał mi wydać tej paczki, twierdząc, że nie jest na moje
nazwisko, a poza tym trzeba zrobić dopłatę. Zadzwoniłem wtedy do mojego
przełożonego i poprosiłem, żeby z nim porozmawiał, chcąc potwierdzić tożsamość,
a raczej - w tym wypadku - bycie przedstawicielem mojej firmy. "Uprzejmy" pan
konduktor stwierdził, że on nie jest od wysłuchiwania żali przez telefon, i że
jego to nie interesuje. Dodatkowo zarzucił mi brak kompetencji, gdyż twierdził,
że nie jestem kompetentny, by mógł w ogóle porozmawiać ze mną o dopłacie, nie
wspominając w ogóle o przesyłce. Zdenerwowany zadzwoniłem do osoby nadającej
przesyłkę, zaś w trakcie rozmowy usłyszałem od konduktora "bierz pan tą paczkę i
spieprzaj, bo ja kończę pracę". Paczkę wziąłem, podpisałem pokwitowanie i
wyszedłem. Kierowniczka pociągu niestety nie pojawiła się. Nie miałem okazji
również spisać numerów konduktora, bo był ubrany w długi granatowy płaszcz, a
zapewne i tak nie podałby mi go, gdybym poprosił.
Bogu dzięki, że w międzyczasie pojawiła się nazwa firmy, bo przesyłka ewidentnie
wydana byłaby osobie obcej, za co ja miałbym nieprzyjemności i zapewne musiałbym
pokryć wynikłe z tego straty finansowe. Bardzo proszę o pomoc, w postaci podania
mi kontaktu, na który mógłbym wysłać skargę. Zaznaczam, że skarga napisana
będzie przeze mnie oraz bezpośrednio przez Dyrektora firmy, w której jestem
zatrudniony.
Nie ukrywam, że zależy mi na ukaraniu tego człowieka, gdyż jego błąd skutkować
mógłby maksymalnie nieprzyjemnymi konsekwencjami wobec mojej osoby. Pomijam
tutaj jego nastawienie i totalne chamstwo.
Pozdrawiam, Krystian
miałem niemiłą sytuację z jednym z pracowników Inter City, która mogłaby
spowodować ogromne straty finansowe dla mojej osoby.
Wczoraj, tj. 10/11/2010, w pociągu EIC Lajkonik z Gdyni Głównej do Krakowa
Głównego, została nadana przesyłka konduktorska, zaadresowana na spółkę, której
jestem pracownikiem. Z imienia i nazwiska, numeru dowodu osobistego oraz
telefonu zostałem upoważniony do odbioru owej paczki na stacji docelowej
LAJKONIKA, czyli Kraków Główny. Przesyłką był serwer DELLowski za kilkanaście
tysięcy złotych, opakowany w karton. Pobrano za niego opłatę, a kierownik
pociągu, którym była blondwłosa kobieta, zobowiązał się do wydania przesyłki
właściwej osobie.
Pociąg przyjechał opóźniony do Krakowa o 35 minut. Z pierwszego wagonu II klasy
wychyliła się pani kierowniczka, informując, że przesyłka wydawana jest w
pierwszym przedziale, i że należy się pospieszyć, bo pociąg zaraz zjeżdża na
tory postojowe. Więc po wyjściu wszystkich z pociągu powędrowałem do pierwszego
przedziału, gdzie był konduktor, na oko 30 lat, brunet, średniego wzrostu, ze
srebrną obrączką na palcu. Przede mną pojawiła się osoba, która miała, rzekomo,
do odebrania dużą paczkę, nadaną właśnie tym pociągiem. Jednak nie wiedziała jak
wygląda, co w niej jest i do kogo jest zaadresowana. W między czasie, widząc
duży DELLowski karton, zapytałem się, czy przypadkiem nie jest do odebranie na
moje nazwisko - usłyszałem "nie". Ów konduktor ściągnął przesyłkę, już wydawał
ją temu człowiekowi, jednak miał pretensję co do jej rozmiarów i twierdził, że
trzeba zrobić dopłatę. Jednak po chwili negocjacji odpuścił i próbował ją podać
temu człowiekowi, ale na moje szczęście, wymienił nazwę firmy. Wtedy upomniałem
się o nią, a ten drugi pan wyszedł z przedziału, i potem z wagonu. Następnie
konduktor nie chciał mi wydać tej paczki, twierdząc, że nie jest na moje
nazwisko, a poza tym trzeba zrobić dopłatę. Zadzwoniłem wtedy do mojego
przełożonego i poprosiłem, żeby z nim porozmawiał, chcąc potwierdzić tożsamość,
a raczej - w tym wypadku - bycie przedstawicielem mojej firmy. "Uprzejmy" pan
konduktor stwierdził, że on nie jest od wysłuchiwania żali przez telefon, i że
jego to nie interesuje. Dodatkowo zarzucił mi brak kompetencji, gdyż twierdził,
że nie jestem kompetentny, by mógł w ogóle porozmawiać ze mną o dopłacie, nie
wspominając w ogóle o przesyłce. Zdenerwowany zadzwoniłem do osoby nadającej
przesyłkę, zaś w trakcie rozmowy usłyszałem od konduktora "bierz pan tą paczkę i
spieprzaj, bo ja kończę pracę". Paczkę wziąłem, podpisałem pokwitowanie i
wyszedłem. Kierowniczka pociągu niestety nie pojawiła się. Nie miałem okazji
również spisać numerów konduktora, bo był ubrany w długi granatowy płaszcz, a
zapewne i tak nie podałby mi go, gdybym poprosił.
Bogu dzięki, że w międzyczasie pojawiła się nazwa firmy, bo przesyłka ewidentnie
wydana byłaby osobie obcej, za co ja miałbym nieprzyjemności i zapewne musiałbym
pokryć wynikłe z tego straty finansowe. Bardzo proszę o pomoc, w postaci podania
mi kontaktu, na który mógłbym wysłać skargę. Zaznaczam, że skarga napisana
będzie przeze mnie oraz bezpośrednio przez Dyrektora firmy, w której jestem
zatrudniony.
Nie ukrywam, że zależy mi na ukaraniu tego człowieka, gdyż jego błąd skutkować
mógłby maksymalnie nieprzyjemnymi konsekwencjami wobec mojej osoby. Pomijam
tutaj jego nastawienie i totalne chamstwo.
Pozdrawiam, Krystian
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl